Informacje

  • dzisiaj, 15:30
  • wyświetleń: 3071

[FOTO] Zderzenie z płotem i rzeczywistością. Takich wypadków będzie niestety więcej

Nie jesteśmy nieśmiertelni i przepisy dotyczą wszystkich, choć wypicie kilku głębszych czasem sprawia, że może wydawać się inaczej. Przekonał się o tym młody mężczyzna, który w minioną niedzielę roztrzaskał się bliżej nieokreślonym pojazdem o płot przy ul. Podlesie w Bujakowie koło Bielska-Białej.

Zdjęcie WhatsApp 2025 06 22 o 21.42.15 331a2df0
fot. nadesłane przez czytelnika


Do zdarzenia doszło przez godziną 22.00 i całe szczęście, o tej porze ruch był już niewielki. 25-latek poruszał się na czymś, co można sklasyfikować gdzieś pomiędzy rowerem elektrycznym, a motocyklem crossowym. To pojazd niesklasyfikowany w prawie, który wprawdzie ma pedały jak klasyczny rower, natomiast może poruszać się tylko z pomocą silnika elektrycznego. Jego maksymalna prędkość i moc nie mieszczą się granicach prawa (25km/h i 250W), więc trudno nazwać go rowerem elektrycznym. Potoczenie na te pojazdy zwykło się mówić surron (od nazwy jednego z producentów). To podobnie jak na wiele butów mówi się adidasy, choć z marką Adidas nie mają nic wspólnego. Do brzegu...

25-latek jadąc z nadmierną prędkością zjechał z drogi i uderzył w ogrodzenie posesji. Według relacji świadków kompan jego podróży zatrzymał się i rzucił wulgarnym hasłem w stronę świadków, po czym odjechał. Po chwili wrócił i zrobił awanturę, że na miejsce zostały wezwane służby ratunkowe. 25-latek był poważnie ranny - krwawił i uskarżał się na liczne bóle, w tym dolegliwości w okolicy podbrzusza mogące sugerować urazy wewnętrzne. Był półprzytomny i jednocześnie agresywny. Trafił do szpitala. Ze względu na agresywne zachowanie pacjenta, policjanci towarzyszyli medykom w drodze do szpitala.

Badanie trzeźwości rowerzysty z motocyklowymi zapędami dało wynik przeszło 2,5 promila. Tutaj dochodzimy do dziury w prawie, przez którą pijany kierowca uniknął poważnych konsekwencji prawnych. Gdyby poruszał się na motocyklu, odpowiadałby jak każdy inny kierowca pojazdu mechanicznego. Natomiast póki co tego typu pojazdy (choć nie sklasyfikowane prawem) są traktowane tak samo jak rowery elektryczne, więc mężczyzna został ukarany maksymalnym możliwym mandatem za spowodowanie kolizji. Dodatkowo otrzymał 2500zł mandatu za prowadzenie roweru pod wpływem alkoholu. Na tym sprawa się zakończyła.

Zdjęcie WhatsApp 2025 06 22 o 21.44.46 8fceaaab
fot. nadesłane przez czytelnika


Prawo nie nadąża za rzeczywistością

Czy to się komuś podoba czy nie, rowery elektryczne wdarły się przebojem na europejskie rynki. Sklepy rowerowe, zwłaszcza na górzystym południu polski sprzedają dziś więcej "elektryków" niż klasycznych "analogów". Ktoś, kto nie jeździł na "elektryku" nie zrozumie fenomenu tego typu sprzętu. To rower, który sprawia, że mniej się męczymy, jednak on nie jedzie sam. Trzeba kręcić korbą i to niejednokrotnie dość porządnie, by dojechać do obranego celu. Wycieczka na takim sprzętem może być dłuższa i nieco szybsza, a jednocześnie mniej męcząca. Rowery elektryczne zostały opisane w prawie i w przypadku spełniania norm siły wspomagania i maksymalnej prędkości do jakiej silnik wspomaga rowerzystę, mogą poruszać się wszędzie tam, gdzie rowery analogowe bez silnika. To nie wszystkim wystarcza.

Coraz popularniejsze stają się pojazdy, które swoim kształtem przypominają rowery elektryczne, choć rowerami nie są. Duża moc, często powyżej 3Kv i prędkość maksymalna nawet powyżej 100km/h to parametry bardziej zbliżone do motocykla niż roweru elektrycznego ograniczonego mocą 250W i maksymalną prędkością pracy silnika 25km/h . Te tzw. surrony to postrach na szlakach turystycznych i bulwarach spacerowych. Do tematu tych pseudo rowerów eklektycznych jeszcze będziemy wracać.

sid / bielskiedrogi.pl

Reklama

Komentarze

Zgodnie z Rozporządzeniem Ogólnym o Ochronie Danych Osobowych (RODO) na portalu bielskiedrogi.pl zaktualizowana została Polityka Prywatności. Zachęcamy do zapoznania się z dokumentem.